Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi kbialy2002 z miasteczka Elbląg. Mam przejechane 201123.50 kilometrów w tym 45999.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.56 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.





Turysta rowerowy umieszczony w granicach rozsądku. Ważne żeby z wycieczki coś zostało w pamięci...

To nie sztuka pojechać z nami na wycieczkę... Sztuka to przyjść na następną.



Planowane Wyprawy Rowerowe



- Nigdy nie planuj jutra...





______________________

Moje GALERIE PICASA

Galeria 2011-20...

Galeria 2009-2011

Galeria 2006-2009





Inne ciekawe strony





______________________

Elbląska Strona Rowerowa

ESR

______________________

Stronka Mareckiego

Marecki home



Zaliczone Gminy w Polsce.



Statystyki zbiorcze na stronę


2024 baton rowerowy bikestats.pl 2023 button stats bikestats.pl 2022 button stats bikestats.pl 2021 button stats bikestats.pl 2020 button stats bikestats.pl 2019 button stats bikestats.pl 2018 button stats bikestats.pl 2017 button stats bikestats.pl 2016 button stats bikestats.pl 2015 button stats bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kbialy2002.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
313.00 km 0.00 km teren
15:00 h 20.87 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

KONCERT AC/DC - Warszawa

Sobota, 25 lipca 2015 · dodano: 27.07.2015 | Komentarze 2

Jak to mówią wymyśl sobie dwie wspaniałe przygody i je połącz... Tak właśnie było tym razem. Rzuciłem pomysł Robertowi , który bez wahnięcia zgodził się na poprowadzenie tego wyjazdu bo bez Niego nic takiego nie miało by miejsca z mojej strony. Wyruszyliśmy z naszego Elbląga o 21.00 w piątek i przez całą piękna i dość ciepłą noc zbliżaliśmy się do Warszawy bocznymi drogami tak aby unikać 7-demki. Z rana słońce dało popis i przypalało na twarze całkiem nieźle ale niestety wiatr, na 100 km przed Warszawą zrobił się mocno dokuczliwy i dawał nam równo w kość. Do Stolicy dotarliśmy gdzieś w okolicach południa po 15-stu godzinach jazdy. Z miejsca udaliśmy się w okolice "Narodowego" aby zerknąć na sytuację i się okazało że ludki stoją już od szóstej rano pod wejściami... My na początek do hotelu żeby lekko odpocząć i uderzyć w kimkę chociaż na godzinkę... bo jednak cała noc nieprzespana.
Udało się przespać chwilkę i około 16 i ja ruszyłem pod stadion. Tam miałem się spotkać z jeszcze dwójką moich Compadre i razem wejść na murawę... Niestety w tym celu było konieczne przeskoczenie bramki ochronnej ponieważ oni już byli blisko wejścia. Wiara stojąca w tłumie niemal wciągnęła mnie za fraki i tak znalazłem się pod samą bramą nr 3. Po długim oczekiwaniu zaczęło się, "przedskoczek" dał dobrego kopa publiczności, która nie omieszkała nagrodzić go kilkoma "meksykańskimi falami". Też się trochę rozgrzałem no i po nim weszli technicy właściwej kapeli. Uwijali się jak w ukropie ale i tak ta chwila trwała chyba "najdłużej" potem to już wszystko wyłączyłem pochowałem do kieszeni i przygotowałem się na najlepsze... Nie opiszą słowa tego co się działo potem. Nie da rady opisać bo takie imprezy trzeba przeżyć samemu i oddać się w wir tłumu. Nie odmawialiśmy sobie niczego... przypomniała się młodość i nieźle uderzyła nam do głów........... same super hity……….i jeszcze……i jeszcze….. ja pierdziulam co się dzieje… Szał trwał do utraty tchu…. To jedno z wydarzeń które mogło by się nigdy nie kończyć…
Zwieńczeniem rewolucji muzycznej była jak zwykle „Autostrada do Piekła” i już nic nie powstrzymało „publiki”… zwariowaliśmy całkowicie… … a tu na końcówce jeszcze „W Hołdzie Wyznawcom Rocka” … to tak jakby dla nas ten utwór dal tych którzy chcieli tam być i zaliczają się do tych szczęściarzy, którym się to udało….i „gęsia skórka” na całym ciele urosła do rangi wrzodów… Odjazd zupełny…
Do tej pory mam tą gęsią skórkę i pewnie jeszcze przez kilka dni mi nie zginie… Kiepsko jest również z moim słuchem ale to mi nie przeszkadza… KONCERT ŻYCIAzaliczony………
AC/DC… choć już nie młody pokazał co potrafi… niesamowita sprawa…
Nie mam fotek z koncertu bo nie po to tam przyjechałem nie mam filmików bo bawiłem się na całego i tego nie żałuję… „wszystko zostaje w nas… na długo”…
Płakać mi się chce jak to piszę… Dożyłem takiej chwili... to cud…






Mława...


Ciechanów...


Gdzieś przed stolicą...




....


Już w środku...


... i tak to się zaczynało...



Na konie chciałbym podziękować Robertowi, który musiał znosić moją osobę na wspólnym naszym wyjeździe… Łączącym dwie wspaniałe przygody…
Robert jak zwykle WIELKIE DZIĘKI…



Komentarze
leszczyk
| 09:48 poniedziałek, 27 lipca 2015 | linkuj Brawo, super pomysł. Gratuluję formy i fantazji ! Bawiliśmy się razem :-)
k4r3l
| 07:25 poniedziałek, 27 lipca 2015 | linkuj hehe, ekstra pomysł ;) raz już też zaliczyłem taki wypad na koncert, tyle że lokalny ;) jeden minus, jak wracasz zaraz po, to nie możesz pić browara ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa latdw
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]