Info

Więcej o mnie.
Turysta rowerowy umieszczony w granicach rozsądku. Ważne żeby z wycieczki coś zostało w pamięci...
To nie sztuka pojechać z nami na wycieczkę... Sztuka to przyjść na następną.
Planowane Wyprawy Rowerowe
- Nigdy nie planuj jutra...
______________________
Galeria 2011-20...Galeria 2009-2011
Galeria 2006-2009
Inne ciekawe strony
______________________
ESR______________________
Marecki homeZaliczone Gminy w Polsce.

2025















Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Kwiecień9 - 0
- 2025, Marzec19 - 0
- 2025, Luty18 - 2
- 2025, Styczeń21 - 0
- 2024, Grudzień9 - 1
- 2024, Listopad14 - 1
- 2024, Październik16 - 0
- 2024, Wrzesień14 - 0
- 2024, Sierpień12 - 0
- 2024, Lipiec13 - 0
- 2024, Czerwiec7 - 0
- 2024, Maj10 - 0
- 2024, Kwiecień14 - 0
- 2024, Marzec23 - 1
- 2024, Luty15 - 1
- 2024, Styczeń15 - 1
- 2023, Grudzień8 - 0
- 2023, Listopad9 - 0
- 2023, Październik4 - 0
- 2023, Wrzesień18 - 1
- 2023, Sierpień23 - 0
- 2023, Lipiec21 - 1
- 2023, Czerwiec12 - 2
- 2023, Maj24 - 5
- 2023, Kwiecień17 - 1
- 2023, Marzec13 - 2
- 2023, Luty13 - 1
- 2023, Styczeń12 - 0
- 2022, Grudzień3 - 1
- 2022, Listopad11 - 1
- 2022, Październik11 - 1
- 2022, Wrzesień11 - 0
- 2022, Sierpień16 - 1
- 2022, Lipiec13 - 1
- 2022, Czerwiec12 - 2
- 2022, Maj12 - 4
- 2022, Kwiecień13 - 1
- 2022, Marzec13 - 2
- 2022, Luty11 - 0
- 2022, Styczeń10 - 3
- 2021, Grudzień7 - 2
- 2021, Listopad8 - 0
- 2021, Październik14 - 0
- 2021, Wrzesień15 - 0
- 2021, Sierpień17 - 5
- 2021, Lipiec12 - 2
- 2021, Czerwiec13 - 2
- 2021, Maj5 - 3
- 2020, Wrzesień2 - 0
- 2020, Sierpień9 - 2
- 2020, Lipiec8 - 0
- 2020, Czerwiec7 - 1
- 2020, Maj1 - 1
- 2020, Styczeń27 - 0
- 2019, Grudzień13 - 1
- 2019, Listopad25 - 4
- 2019, Październik30 - 9
- 2019, Wrzesień29 - 2
- 2019, Sierpień21 - 1
- 2019, Lipiec27 - 1
- 2019, Czerwiec27 - 10
- 2019, Maj29 - 9
- 2019, Kwiecień26 - 2
- 2019, Marzec29 - 12
- 2019, Luty26 - 22
- 2019, Styczeń30 - 12
- 2018, Grudzień28 - 6
- 2018, Listopad27 - 10
- 2018, Październik31 - 15
- 2018, Wrzesień29 - 16
- 2018, Sierpień25 - 5
- 2018, Lipiec30 - 12
- 2018, Czerwiec25 - 4
- 2018, Maj29 - 9
- 2018, Kwiecień26 - 15
- 2018, Marzec30 - 31
- 2018, Luty34 - 14
- 2018, Styczeń30 - 14
- 2017, Grudzień27 - 14
- 2017, Listopad28 - 13
- 2017, Październik29 - 13
- 2017, Wrzesień23 - 6
- 2017, Sierpień25 - 2
- 2017, Lipiec28 - 18
- 2017, Czerwiec30 - 0
- 2017, Maj27 - 3
- 2017, Kwiecień27 - 3
- 2017, Marzec31 - 11
- 2017, Luty29 - 6
- 2017, Styczeń29 - 15
- 2016, Grudzień26 - 8
- 2016, Listopad28 - 12
- 2016, Październik26 - 7
- 2016, Wrzesień29 - 18
- 2016, Sierpień19 - 22
- 2016, Lipiec30 - 8
- 2016, Czerwiec27 - 4
- 2016, Maj25 - 15
- 2016, Kwiecień29 - 19
- 2016, Marzec29 - 17
- 2016, Luty23 - 9
- 2016, Styczeń26 - 26
- 2015, Grudzień26 - 19
- 2015, Listopad29 - 29
- 2015, Październik31 - 18
- 2015, Wrzesień30 - 25
- 2015, Sierpień29 - 34
- 2015, Lipiec27 - 37
- 2015, Czerwiec30 - 9
- 2015, Maj31 - 10
- 2015, Kwiecień28 - 18
- 2015, Marzec33 - 20
- 2015, Luty29 - 20
- 2015, Styczeń30 - 44
- 2014, Grudzień22 - 9
- 2014, Listopad25 - 8
- 2014, Październik24 - 6
- 2014, Wrzesień25 - 7
- 2014, Sierpień19 - 5
- 2014, Lipiec19 - 4
- 2014, Czerwiec16 - 9
- 2014, Maj22 - 12
- 2014, Kwiecień23 - 18
- 2014, Marzec29 - 17
- 2014, Luty21 - 9
- 2014, Styczeń23 - 7
- 2013, Grudzień21 - 25
- 2013, Listopad21 - 16
- 2013, Październik24 - 24
- 2013, Wrzesień18 - 4
- 2013, Sierpień20 - 5
- 2013, Lipiec21 - 14
- 2013, Czerwiec15 - 7
- 2013, Maj21 - 7
- 2013, Kwiecień21 - 22
- 2013, Marzec23 - 15
- 2013, Luty25 - 27
- 2013, Styczeń27 - 35
- 2012, Grudzień22 - 4
- 2012, Listopad17 - 9
- 2012, Październik24 - 1
- 2012, Wrzesień19 - 2
- 2012, Sierpień17 - 6
- 2012, Lipiec11 - 0
- 2012, Czerwiec16 - 10
- 2012, Maj22 - 4
- 2012, Kwiecień16 - 6
- 2012, Marzec16 - 7
- 2012, Luty18 - 3
- 2012, Styczeń17 - 11
- 2011, Grudzień14 - 4
- 2011, Listopad12 - 4
- 2011, Październik10 - 6
- 2011, Wrzesień16 - 1
- 2011, Sierpień14 - 6
- 2011, Lipiec16 - 0
- 2011, Czerwiec16 - 15
- 2011, Maj14 - 2
- 2011, Kwiecień12 - 3
- 2011, Marzec9 - 2
- 2011, Luty5 - 7
- 2011, Styczeń4 - 3
Wpisy archiwalne w kategorii
Przeprawy e_X_tremum
Dystans całkowity: | 38885.00 km (w terenie 15360.00 km; 39.50%) |
Czas w ruchu: | 2036:48 |
Średnia prędkość: | 18.61 km/h |
Liczba aktywności: | 283 |
Średnio na aktywność: | 137.40 km i 7h 16m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
130.00 km
70.00 km teren
08:00 h
16.25 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kellys
Wybrzeżem do Domu 2015 - Piąta Edycja - Dzień drugi
Czwartek, 23 kwietnia 2015 · dodano: 28.04.2015 | Komentarze 2
Drugiego dnia:postanowiliśmy trochę odpocząć i nie rwaliśmy się na dystans.
Pokonaliśmy trasę z Międzyzdrojów do Gąsek terenowym wybrzeżem zwiedzając Dziwnów, Mrzeżyno, Kołobrzeg oraz co ciekawe najwyższy klif na polskim wybrzeżu w okolicach Wisełki.
Za Pogorzelicą jak zwykle zgubiłem drogę i zanim się kapnąłem to ładny kawałek polecieliśmy nie w tym kierunku co trzeba. Po powrocie na szlak rowerowy do Mrzeżyna dojechaliśmy bez większych zakłóceń. W Gąskach znaleźliśmy wymarzoną kwaterę i po długim gadatliwym wieczorze poszliśmy spać.
TRASA:
Międzyzdroje – Międzywodzie – Dziwnów – Rewal – Mrzeżyno – Kołobrzeg – Gąski ( 130 km )
Start...
Pożegnanie z moją starą koszulką...
... i pogoń w terenie...
... pozostałości "Obronnego Wybrzeża"...
Najwyższy klif nad naszym Bałtykiem... 93m. Gosań.
A to my jeszcze trochę wyżej...
Morze Nasze Morze...
Dziwnów...
i dalej w las...
Nasza coroczna miejscówka...
Rewal...
Kołobrzeskie rowerowanie...
Gaski i kolejny nocleg...
Cdn...
A TUTAJ WSZYSTKIE ZDJĘCIA
Kategoria Przeprawy e_X_tremum, Wybrzeżem do Domu
Dane wyjazdu:
231.00 km
45.00 km teren
13:00 h
17.77 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kellys
Wybrzeżem do Domu 2015 - Piąta Edycja - Dzień pierwszy
Środa, 22 kwietnia 2015 · dodano: 28.04.2015 | Komentarze 2
I tak dzień pierwszy:zaczęliśmy w Szczecinie skąd o 23.30 ruszyliśmy na Albeck, Anklam i Wolgast po spotkaniu się z „nocnym” niemieckim patrolem policyjnym oraz wytłumaczeniu że u Nas „alles gut” zostaliśmy skontrolowani i spisani i dopiero teraz mogliśmy być spokojni.
Okrutne zimno w nocy nie dawało za wygraną włożyliśmy na siebie niemal wszystkie ciuchy żeby mieć nieco termicznego komfortu. Do Peenemunde dotarliśmy już długo po świcie około 10.00. Po zwiedzeniu U-boota oraz muzeum odpoczęliśmy trochę po zarwanej nocy.
Z Peenemunde pojechaliśmy wzdłuż wybrzeża (niemieckiego) do Świnoujścia odwiedzając niektóre mola zbudowane wzdłuż brzegu. Pierwszy dzień zakończyliśmy w Międzyzdrojach.
Trasa:
Szczecin – Tanowo – Albeck – Egezin – Ueckermunde – Anklam – Zemitz – Wolgast – Peenemunde – Koserow – Nadmorska ścieżką rowerową aż do Świnoujścia – Międzyzdroje.( 231 km)
Most zwodzony Wolgast...
W drodze do Muzeum...
Środek U...
Ścieżki leśne na wyspie Uznam...
Molo w Zinnowitz...
Gdzieś w Niemczech...
Zabawa na zjazdach i podjazdach...
i kolejne molo...
Na granicy...
Świnoujście i najwyższa budowla z cegły nad Bałtykiem...
O jak poszli tak i zginęli...
Cdn...
A TUTAJ WSZYSTKIE ZDJĘCIA...
Kategoria Przeprawy e_X_tremum, Wybrzeżem do Domu
Dane wyjazdu:
54.00 km
0.00 km teren
02:00 h
27.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kellys
"Wybrzeżem do domu" czas zacząć.
Wtorek, 21 kwietnia 2015 · dodano: 28.04.2015 | Komentarze 2
Na PKP do Tczewa udaliśmy się rowerami...Na starcie stawili się uczestnicy oraz Marecki i Włodek... ... odprowadzili Nas kawałek w kierunku Tczewa. Za Nowym Stawem spotkaliśmy jeszcze MarkaB, który wsadził Nas do pociągu i pięknie się z Nami pożegnał...
Jedziemy PKP...
Start...

Pożegnanie Marka...
W jednym pociągu....
... i w drugim pociągu...
Wysiadka...
Nocka do Peenemunde nas czeka...
Cdn...
Kategoria Przeprawy e_X_tremum, Wybrzeżem do Domu
Dane wyjazdu:
187.00 km
140.00 km teren
12:00 h
15.58 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kellys
49 Harpagan.
Sobota, 18 kwietnia 2015 · dodano: 19.04.2015 | Komentarze 2
I jak co roku kolejna próba sprzętu i wytrzymałości ludzkich mięśni... Ciężki piach dał się wszystkim we znaki. Dotarliśmy z Leszkiem do 10 punktów kontrolnych, zdobyliśmy 34 punkty wagowe ale niestety na mecie byliśmy 10 min za późno...Kilka FOT:

Zbiórka i pakowanie rowerków...

A to już jazda...





Leszek przejął mapę...

Gdzieś nad Wdą...

Jak zwykle to kawał świetnej zabawy i mocnej wyczynowej jazdy. Dzięki Lechu za start i wspólną jazdę...
Do siego razu...
Kategoria Harpagan, Przeprawy e_X_tremum
Dane wyjazdu:
189.00 km
69.00 km teren
12:00 h
15.75 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Spec - "Maruder"
Umuldowani i umordowani na Wydmach Mierzi Wiślanej.
Sobota, 7 marca 2015 · dodano: 08.03.2015 | Komentarze 5
Pierwszy wyjazd tegoroczny na "umuldowanie" zaliczony.Do "zabawy" terenowej nie musiałem namawiać nikogo niemal od razu Karol był chętny a Zbyszkowi wystarczył tylko mój jeden telefon i 10 sekund namysłu. Jedziemy i niema mocnych.
Zaczęło się niewinną wycieczką do Piasków po szosach. Karolowi nie wyschły buciki po ostatniej jeździe więc niestety tylko ze Zbyszkiem mięliśmy tą przyjemność podgonić kilometrowo, ale Karolek już deptał nam po piętach startując z Elbląga dwie godziny później.
Do Pisaków dotarł na czas i razem już we trójkę jechaliśmy do lasu aby dokonać dzieł - "przetestowania kondycji psychicznej i siłowej" na "Muldowej Masakrze Terenowej".
Zaczęliśmy od granicy Rosyjskiej po ścieżce rowerowej ale nie trwało to długo bo naszym zadaniem było przeorać wydmy a nie trakty rowerowe. Do Krynicy Morskiej jakoś szło piach wszędobylski spowalniał nas jak tylko mógł. Ja musiałem łagodzić atmosferę i co chwila powtarzać , że będzie lepiej... - niestety nie było.
Im dalej wbijaliśmy się w strefę Skowronek i Kątów Rybackich tym gorsza ścieżka i więcej piachu. Zbyszek co chwila powtarzał, że to jest masakra a nie wycieczka rowerowa... i miał rację bo to nie była wycieczka rowerowa tylko właśnie "masakra". Karol trzymał się dzielnie jak to zresztą „młodośc”.
Za Kątami Rybackim do Stegny szło już dużo lepiej bo ścieżka jest jakościowo super.W Stegnie nie było litości zmęczeni już całą trasą mięliśmy chęci na spokojny powrót do domciu…
Ja jednak nie mogłem sobie na to pozwolić… - i dawaj dalej…
Do Jantara równiutki i fajny singielek szło dobrze ale do Mikoszewa znowu piachy i piachy trzeba było kombinować i przekonywać skutecznie załogę że to już koniec…
Tak też ten koniec nastąpił dość nieoczekiwanie na 90-siątym przejściu w Mikoszewie.
Daliśmy radę chociaż każdy już był dobrze zmęczony. Do domciu wróciliśmy przez Rybinę i Tujsk asfalt wydawał się „ścieżką do Raju”…
Spokojnie pędząc za Karolem dotarliśmy do E-bowa…
TUTAJ ZDJĘCIA z GPS...


Granica Rosyjska...

Gdzieś w Polsce...

Kochamy to...


To też kochamy...

Z ukrycia...

A to już mniej...

Jantar...

Jak to na końcu wszyscy zadowoleni...

End...
Gratulacje Zbyszek za pokonanie po raz pierwszy „Muldowej Przygody” i wytrzymanie w tym ciężkim terenie.
Karolowi Wielkie dzięki że był z Nami i poganiał nas – Jak to na Młodzież przystało…
Do siego razu..
Kategoria Przeprawy e_X_tremum, W pogoni za "niebieskim"...
Dane wyjazdu:
376.00 km
70.00 km teren
19:19 h
19.47 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:-8.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kellys
Nocny Hel we mgle.
Sobota, 14 lutego 2015 · dodano: 16.02.2015 | Komentarze 0
No w końcu coś spłodzę na temat tego niecodziennego wyjazdu.Podejmując szybką decyzje o wyjeździe na Hel - a tylko to chodziło mi po głowie w ten weekend, postanowiłem zaryzykować SMS-a do Mariusza i Roberta może któryś z nich będzie chciał nie zasypiać tej nocy.
No i jak się okazało załapali bakcyla obydwaj. Pytam do tej pory dlaczego ??? (bo weekend miał mieć zupełnie inną twarz – walentynki i te inne sprawy)… ale nie, hajda na „koń” i gonić.
Mario jeszcze coś sknerał o jakiejś Gwieździe i że nie może jechać ale mówię -dawaj ją na pół godziny i zrobimy z tego roweryku coś nadającego się do jazdy. Operacja była szybka i przyniosła pożądany efekt… nie było już tłumaczenia – jedziemy…
Do Gdańska pogoniliśmy lekko dookoła przez Marzęcino, Tujsk i Szkarpawę. Potem Trójmiasto nad Zatoką Gdańską i oczywiście niebieski szlak prosto do Pucka i na Hel.
Mgła i mgła, zdjęć mało, bo nie szło nic zrobić – aparaty we mgle wysiadają. Robert po przekroczeniu granic Pucka pożegnał się z nami i pociągną do Gdańska aby spotkać się z Mareckim, który tej nocy tez nie mógł spać.
My jechaliśmy dalej nieco już sfatygowaną DDR-ką do Władysławowa. Na miejscu starej ścieżki teraz trwają prace budowlane pewnie coś nowego tam położą – jak znam życie to asfalcik… i do Władysławowa będzie jak po szosie.
Na sam Hel już ciągnęliśmy ulica bo dystans duży a zimno i mokro coraz bardziej nas „biło po plecach”. Jeny jak jeszcze daleko do tego Helu. Ale momentalnie Kuźnica i Chałupy no… czas przyśpieszył czy My? Za chwilkę Jastarnia i Jurata i jeszcze 8kmów i Hel…
No tak nawet wcześnie bo 06.00 na „kukułce” . Teraz trochę ten Hel objechać i zrobić kilka zdjęć. Poczekaliśmy aż się rozjaśni i tak nad Morzem zwiedzając spędziliśmy jakąś godzinkę. Niestety po pewnym czasie już zaczęliśmy zamarzać więc trzeba było pożegnać Hel i dalej uderzyć w drogę powrotną.
No i wracamy… ale lekko znosi nas z ulicy bo snu brakuje… Ciężko tak jechać więc w Juracie na wiatce przystankowej krótka przerwa na sen.
Mario tylko się położy… i w sekundę słyszę… hrrrr, hrrr, hrrrNo kurcz, że on tak może. Ja też tak bym chciał ale nic z tego… więc co tu robić zacząłem biegać w kółko i troszkę po lesie parę pozycjiyogi przyniosło mi lekkie orzeźwienie i chęć kręcenia dalej… Budzę Mariusza ale słysze tylko hrrr, hrr- jeszcze chwilkę…
No kurcze chrapiesz już pół godziny wstawać…Pomału się zwlókł.
Ruszyliśmy dalej…
Bez niespodzianek dotarliśmy do Władysławowa i Pucka by teraz za dnia podejść do Klifów Puckich a tam przerażenie – pół metra od przepaści jechaliśmy w nocy… widać że i tam natura „zabiera” ląd. Ale nic to dalej jedziemy już w słońcu i prtzy pięknej pogodzie bo nagle z -8 stopni zrobiło się ciepło jak na wiosnę i mgła odpuściła na dobre.
Pomału, pomału tą samą droga jaką jechaliśmy tą wracamy. Minęliśmy Trójmiasto i aby pominąć 7-demkę znowu bokiem przez Szkarpawę do Elbląg.
Dobrze umęczeni i zmarznięci dotarliśmy do końca tej wyprawy.
Nie powiem lekko nie było mięliśmy nawet parę wahnięć co by wracać pociągiem ale dzielnie stawialiśmy temu czoła i dobrze bo teraz zadowolenie jest o wiele większe z pokonania dystansu.
Wszystkie foty jakie wyszły TUTAJ...
A tutaj kilka :

Gdańsk...

Końcówka eskapady Sopockiej...

Kultowa "Łódka"...

Ledwo w tej mgła odróżnić ludzi a co dopiero drogę...

No i kto zgadnie gdzie...

Hel - Kukułka na 06.10...

No i świetnie...


Chrapiący Mario...

Budowa na DDR-ce do Pucka...

Puck...

Jest i urwany klif...

Za dnia zupełnie inaczej...

Chrapiący Mario w Łodzi...

Błysk-awica...


Taka impreska - zostajemy do środy...

I żaba... końcowa...
Dzięki chłopaki za wspólna jazdę…a drugim razem mocno się zastanowię czy wysłać tego SMS-a…czy może nie…
Było jak zwykle ciężko i niesamowicie, z powodzenie zaliczam kolejną wyprawę do moich e_X_tremów…
Do siego razu.
Kategoria Przeprawy e_X_tremum, W pogoni za "niebieskim"...
Dane wyjazdu:
419.00 km
95.00 km teren
20:00 h
20.95 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:-1.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kellys
Koronowo Most Rowerowy. Super Maraton z Mareckim
Sobota, 31 stycznia 2015 · dodano: 01.02.2015 | Komentarze 9
No i mały rekord stał się faktem.Pomysłodawca Marek (vel Marecki) rzucił hasło odwiedzenia Koronowa (koło Bydgoszczy) i tak to złożyło się Nam na mały nocny rekordzik sięgający skalą Mega Maratonu.
Lekko niepewnie „podniosłem rękawicę”. Ruszyliśmy we trójkę Marek-prowadzący, Robert-rozprowadzający i ja-niczemu winny uczestnik.
Zaczęło się szybko i sprawnie do Tczewa gdzie chcieliśmy przeczekać wrednie padający śnieg z deszczem. Niestety czekanie nic nie dało, ruszyliśmy więc dalej i tak to w totalnej brei i błocie pośniegowym brnęliśmy pomału do mosty Knybawskiego .
Robert stwierdził że wraca bo mu jednak nie w smak ta pogoda.
My przemoknięci do suchej nitki postanowiliśmy to samo uczynić w Kwidzynie.
Stało się jednak inaczej. Jakoś lekko odpuściła pogoda i po inspekcji wału Wiślanego oraz po nocnych zmaganiach leśnych na rowerowym szlaku nadwiślańskim dotarliśmy w okolice Grudziądza. Dalej już trasą dojechaliśmy do Świecia i Koronowa - naszego celu.
Po zasięgnięciu kilku informacji przez Marka na jednym z CPN okazało się że cel nasz jest niedaleko bo tuż za tymi budynkami… ooo zdziwienie nasze było ogromne ponieważ właśnie zmierzaliśmy do Bydgoszczy, zupełnie niepotrzebnie….
I to właśnie ten cel…Bum szczenna opadła nam na ziemię jak zobaczyliśmy ścieżkę rowerową o długości ponad 30km, której wypróbowaliśmy mały odcinek – właśnie do owego MOSTU…

I Bbbuuumm drugi raz jak zobaczyliśmy owy MOST… Ja cięż nie pierniczę… TO SIĘ NAZYWA INWESTYCJA…

Trudno to nawet opisać – trzeba tu przyjechać i zobaczyć… Mowę nam odjęło…
Na górze ma się nawet mały lęk wysokości… Jak tu nie liczą się chęci...? Piękna sprawa i niesamowite wrażenie na moście kiedy barierki są tak wąsko...
Ale cóż szczęka opadła i z taką opadniętą szczęką trzeba wracać do domciu… I tak zaliczając po kolei Grudziądz, Kwidzyn, Sztum, Malbork dotarliśmy zmęczeni i zziębnięci do naszego Elbląga.
Na koniec spotkałem jeszcze Roberta, któremu mogłem opowiedzieć to co go ominęło ostatniej doby.
Dzięki Marek za prowadzenie i zorganizowanie tego Maratonu bo tak przecież można to nazwać bez ogródek...
Z powodzeniem wpisuję tą wyprawę do e_X_tremalnych przepraw rowerowych.
Kilka fotek...


No ten to wyluzował...


MOR - Miejsce Obsługi Roweru...




Piękna zima... a w Elblągu nic...

A TUTAJ wszystkie zdjęcia z wyprawy.
Kategoria Przeprawy e_X_tremum, W pogoni za "niebieskim"...
Dane wyjazdu:
268.00 km
45.00 km teren
13:00 h
20.62 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kellys
Muzeum Akordeonów z GRT.
Sobota, 10 stycznia 2015 · dodano: 10.01.2015 | Komentarze 5
No jak tu pojechać jak pada i pada… Jednak coś mnie ruszyło z wyra o 4.00 - i znowu na szlaku.Jadąc do Gdańska niebo się przejaśniło i „Łysy” rzucił dużo światła na ulicę – było super. Deszcze też już nie padał.
W czasie jazdy ktoś podpalił niebo i zacząłem się bać żeby owe płonące niebo nie spadło mi na głowę.

Znalazłem też Leszka błotnik... trzeba mu go oddać...

Pomału pomału...
Jakoś doczłapałem się do Oliwy by tam z GRT zacząć zabawę. A było się w co bawić. Ruszyliśmy terenowo i tak właściwie miała przebiegać cała trasa. Niestety koła zapadały się i grzęzły w piaszczystych i polnych drogach mocno rozmiękłych po padających deszczach.
Ten też nie przestawał jak zaczął w Oliwie kropić tak później już tylko coraz mocniej i mocniej. Lało calusi dzień nawet jak wracałem do domu to miałem jeszcze dwie nawałnice burzowe i nie mogłem się nigdzie schować a niech go…
Niestety z powodu ciężkiej trasy trójka „duszyczek” nas opuściła a my, resztą bandy dojechaliśmy do Somonina i też daliśmy za wygraną.
Z muzeum nici Kustoszka nie miała już tyle czasu żeby na nas tak długo czekać.
Ja pożegnałem się z Chłopakami pozostałymi przy życiu i też opuściłem Szlak wycieczki kierując się do Elbląga (przez Tczew) – ku ich wielkiemu zdziwieniu na kołach…
Dojechałem również w ciągłym deszczu dopiero przed Elblągiem odpuściło. Wiatr zerwał się tak duży że kilka razy rzuciło mnie na pobocze... Strach się bać.
Podsumowując – świetny kawałek mocnej roboty rowerowej. Dużo terenu i jazdy nawet 4km/h (lepiej już iść). Pomimo tego jak to zwykle bywa, Organizatorom i Moim Kapanieros należą się wielkie podziękowania, walczyliśmy dokąd się dało.
Następnym razem dotrzemy do muzeum i zwiedzimy je; bez czarów… ten czas jeszcze nadejdzie...
Już dziś się zapisałem na powtórkę...
Kilka Fotek:

Gdańsk...

król Jan III...

Oliwa zbiórka...

Ewa tu była...



I tak bywało...

Ledwo ledwo...

I gleby jedna po drugiej - wpadłem w niezłe bagienko...

I tak bywało...
Dzięki wszystkim za kręcenie Markowi za dobre słowo, Piotrowi i Krzyśkowi za prowadzenie i wszystkim za świetną błotnistą zabawę.
Do siego razu...
Kategoria Przeprawy e_X_tremum
Dane wyjazdu:
333.00 km
160.00 km teren
19:00 h
17.53 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:1.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kellys
Pierwsza 3-setka 2015...
Poniedziałek, 5 stycznia 2015 · dodano: 06.01.2015 | Komentarze 5
No i tak to pogoniliśmy tą 3-setkę…Na starcie zjawiło się 4 odważnych: Robert (inicjator) Mariusz, Sławek i ja jako, lekko mówiąc prowadzący.
A prowadziłem naszą czwórkę bardzo różnie, najczęściej jednak po trasach nadmorskich z dużą przewagą terenu i to niebyle jakiego terenu. Od Gdyni do Władysławowa pociągnęliśmy szlakiem niebiskim, prosto i przyjemnie pokonując kilosy. Z Władysławowa już nie było tak słodko. Po dotarciu do m. Karwia uderzyliśmy w las. Po drodze Biało Góra i Lubiatowo.
Gdzieś koło godzin porannych dotarliśmy do Stilo. Niestety z powodu mojego nieudolnego prowadzenia ominęliśmy lekką i przyjemną ścieżkę rowerową do Łeby i przez pomyłkę pokonaliśmy piaszczysty szlak czerwony prowadzący po piaskach Mierzeji Serbskiej.W Łebie nasze zmęczenie sięgnęło zenitu. Dalsza drogę postanowiliśmy pokonywać (zgodnie z założeniami) asfaltowo. I jak to bywa i tym razem udało się to raczej połowicznie. Doszło nawet do rozłamu grupy i ponownym jej zawiązaniu w Pucku. W powrotnej drodze do Trójmiasta zaliczyliśmy ścieżkę rowerową z Krokowej do Swarzewa i ponownie szlak niebieski do Gdyni.
Z trójmiasta aby ominąć zaśnieżoną „7-demkę” zarządziłem powrót przez Szkarpawę i Tujsk. Jedynie Robert nie mógł się pogodzić z tą propozycją bo uważał że owa trasa jest najszybszą drogą do „cieplutkiej wanny” – marzeniem każdego z Nas.
Tak też nadkładając lekko kilosów dotarliśmy do rogatek Elbląga.
Na koniec tylko krótko powiem że takie wypady stają się dla uczestników dużą nauką i wzbogacają nas o spore doświadczenie – pewnie owocujące w przyszłości.
Sławek na koniec skwitował krótko.
– Długo będę pamiętał ten wyjazd…
A co po drodze przeżyliśmy i widzieliśmy to opowiemy sobie przy ognisku i małym bezalkoholowym w czasie innych wypraw.
TUTAJ zdjęcia... niewiele ale zawsze coś.
Kilak fotek.

Władysławowo Ratusz.

Rozewie...

Okolice Łeby...


Na Puckich Klifach...


Gleba na niebieskim szlaku...

Gdańsk... przed powrotem do domu...

Ku mojemu zdziwieniu... Równiutko...333
Kategoria Przeprawy e_X_tremum, W pogoni za "niebieskim"...
Dane wyjazdu:
300.00 km
6.00 km teren
14:00 h
21.43 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Kellys
Robertowa setna trzy-setka.
Sobota, 13 grudnia 2014 · dodano: 15.12.2014 | Komentarze 1
Elbląg, wiatr osiągający nawet 100km/h, ale nie pada i temperatura wiosenna. Z Placu Jagiellończyka ruszyliśmy w szóstkę Sławek, Mariusz, Karol, Krzysiek, Ja oraz główny bohater Robert, który to właśnie pokonywał setną trzy-setkę rowerową w tym roku.Małymi kroczkami centralnie pod wiatr zwany „Aleksandrą” próbowaliśmy dotrzeć do Tczewa. Po drodze zlał Nas deszcz ze śniegiem. W niektórych momentach niemal nas zatrzymywało.Po pokonaniu najgorszego odcinka opuścił nas Krzysiek i wrócił do Elbląga. My mogliśmy lekko odetchnąć do Białej Góry – wiało z boku.
Z Białe Góry już goniliśmy z wiatrem – sama przyjemność. W Gronowie Elbląskim dołączył do nas Marecki. Po dotarciu do Elbląga odjechali od nas Sławek i Karol. A my pogoniliśmy dalej i po okrążeniu Elbląga Marek udał się do domciu. Na placu boju zostało trzech. Czas na małe „co nie co” bo robiliśmy się głodni. Zajechaliśmy do Roberta na mały popasik . Po krótkiej przerwie dołączyła do nas dwójka kolaży z Lichnów, Marcin i Lucjan. A że świeżo upieczeni to pomogli nam w dalszej drodze pokonywać wiatrowe pustkowia. Udaliśmy się nad Morze do Sztutowa i Stegny. W drodze powrotnej dołączył się do nas Leszek a później Darecki i Marian.
Kilometrów było niestety wciąż mało – więc pętla do Łęcza. Po zjechaniu do Elbląga dołożyliśmy końcówkę po mieście i w końcu pękło tajemnicze 300 km.
Pełną Robertową trzy-setkę udało się pokonać tylko dwóm śmiałkom – a Oni już wiedzą o co chodzi.
Powiem krótko, świetnie się jechało w tak doborowym towarzystwie. Kapitalny kawałek dobrej walki rowerowej i niezłamanej psychiki szczególnie pod ten paskudny wiatr. A i pora roku nie sprzyja takim dystansom – powietrze ciasne jak kisiel.
Robert dzięki że mogłem uczestniczyć w tej imprezie i za świetna jazdę…
Do siego razu…
Kilka fot:

Start...

Biała Góra... Śluza niestety nie oświetlona...

Sztum...

Na kanapkach w Sztumie...

Już prawie 200km... Elbląg poranek...

Popasik nad Morzem w Sztutowie...

Finał jazdy... Szampan i impreza i piękne wspomnienia jak to się jechało i jeździło przez te lata...
Niezapomniane chwile...
Kategoria Przeprawy e_X_tremum